czwartek, 31 lipca 2014

Sto lat Louisa de Funes

31 lipca 1914 roku urodził się mój najulubieńszy komik. Sławę osiągnął późno, bo ok. 50. hm, szansa dla nas dziarskich staruszków! Znam wszystkie(prawie wszystkie) jego filmowe role. Swego czasu odsądzany od czci i wiary, stał się ikoną francuskiej komedii. Nikt mu nie dorównał, a Żandarm, rozsławił wsiowe St. Tropez bardziej niż zapomniana przez większość i mocno zwichrowana psychicznie BB. Najlepsza komedia, nie wiem, ale sentymentalnie Żandarm z St. Tropez. Chociaż w kinie na Wielkich Wakacjach byliśmy z moim Bratem chyba z dziesięć razy (Olsztynek - wakacje u Dziadków). Najsłabszy, Zawieszeni na drzewie z Geraldine Chaplin i synem Olivierem. Mistrzowski, ale zarazem bardzo teatralny Oskar, stał się przyczyną jego kłopotów zdrowotnych. Grał go na "deskach" i strasznie się wypalał, jego pierwszy zawał to efekt brawury przy teatralnym Oskarze. Czarno biały Napad na bank, mało znany, ale chyba pierwszy świetny popis w głównej roli. Na koniec wielce sentymentalny, ale też komiczny Kapuśniaczek. Nie należę do fanów Skąpca, dzieło schyłkowe i mocno już naznaczone chorobą.
Świetny komik, porządny człowiek, francuski brylant!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz