piątek, 13 czerwca 2014

Poranny spacer po Gdańsku

Piątkowy poranek, godzina 6.33, spacerkiem po Gdańsku. Pogoda rozsądnie ładna, ruch miejski jeszcze na pół gwizdka. Miasto dopiero się budzi. Na Długim Pobrzeżu grupki porannych turystów, dwóch Anglików na rowerach i czwórka "wczorajszych" młodzieńców gadających językiem Szekspira, nieliczni przechodnie śpieszący do pracy, na ławeczce obok, smacznie śpiący włóczęga, pod Hiltonem wypasione taksówkarskie Merce i równie wypasieni i wygarniturowani
taksówkarze. Poranna letnia codzienność Starego Gdańska. Spacer o tej porze jest jak miód kojący wszystkie troski i dodający wigoru na cały dzień. Miasto od kilku lat przeżywa niespotkany wcześniej najazd turystów z zagranicy, na Starym i Głównym Mieście języki i turyści mieszają się jak pod Wieżą Babel, nie jest ich zapewne tak wielu jak w Krakowie, ale zagraniczny postęp robi wrażenie. O wielkiej ilości obcojęzycznych gości niech świadczy dzisiejsze zdarzenie.
Na Długim Targu o rzeczonej 6.33 mijam "jadącego już tylko na oparach" spirytualnego smakosza, wyraźnie poszukującego gotówkowego zrozumienia u nielicznych o tej porze przechodniów, padło na mnie. I co, przytomność umysłu rzeczonego jest nieprawdopodobna, pierwsze pytanie jakie padło w moim kierunku to: przepraszam pan Polak? Tak, tak, biedaczyna musiał już wielokrotnie spotkać się z murem lingwistycznego niezrozumienia spowodowanego obcojęzyczną lawiną. Jak dla mnie to najlepszy dowód na umiędzynarodowienie mojego ukochanego Grodu!


Piękna kamieniczka na Ogarnej
Widok z Góry Gradowej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz