środa, 11 czerwca 2014

Poranne bieganie

Bieganie o nadmorskim brzasku, to jest mój sposób na dobre samopoczucie. Szczególnie miło jest w czerwcu, kiedy słońce prawie nie zachodzi, a poranki są jasne niemal od północy. Do tego dochodzą radosne zaśpiewy budzących się ptaków i wszechogarniający spokój głęboko śpiącej jeszcze ulicy. Ciepło i bezwietrznie, a na niebie znikające gwiazdy i mocno świecący księżyc. Jak dla mnie poranne marzenie, dające kopa na cały dzień.
Moje "brzaskliwe" wyprawy na nadmorski deptak,  to również okazja do porannych obserwacji
budzącego się życia. Po drodze na brzeźnieńską plażę mijam pierwszy otwierający się kiosk i krzątającego się wokół sprzedawcę, obok śmigają zjeżdżające do bazy, stada autobusów nocnych. Tu i ówdzie pojawia się biała buda piekarniczego auta pełnego świeżego i pachnącego chleba. Na przystankach przechadza się ziewając, pierwsza zmiana, zdążająca do pracy.
W nieodległych alejkach ulicy Hallera, od czasu do czasu mignie zawiany uczestnik wczorajszej biesiady, nieraz zdarzy się również smacznie śpiący na ławce pijaczek. Miasto powoli budzi się do życia, a czerwcowa aura nie smaga nikogo batogiem zawieruchy i nie popędza do jak najszybszego ukrycia, ech żeby tak przez cały rok, to i ludzie byli by pogodniejsi.
Przy plaży jak co dzień, te same osoby, poranna karmicielka kotów, zwołująca na głos i po imieniu swoich podopiecznych. Ruda dziewczyna na rolkach śmigająca z prędkością zawodowego łyżwiarza. Dziadzio w klapkach maszerujący zamaszyście od Brzeźna do Sopotu, małżeństwo emerytów smakujące porannej bryzy. Po drodze mijam jeszcze biegnącego z zacięciem młodego grubaska i zawziętą kruszynkę pokonującą małymi kroczkami dziesiątki codziennych kilometrów. Deptakiem jeżdżą sprzątające auta i kręcą się ubrani w jaskrawe kamizelki czyściciele. Do przepełnionych
śmietników z nadzieją zaglądają poranni zbieracze aluminium, a po plaży kręcą się z wykrywaczami metali, poszukiwacze zgubionych dnia poprzedniego "skarbów". Po plaży suną ciężkie traktory przesiewające złoty piasek, a wzdłuż brzegu przechadzają się i przebiegają nieliczne ranne ptaszki. Tak jest codziennie czerwcowym brzaskiem, warto choć raz podjechać i poczuć smak tej porannej
nadmorskiej krzątaniny. W tę codzienną rutynę wkradają się nieraz zabawne obrazki.
Ostatniej niedzieli zdarzyło się coś niezwykłego. Przy jednym z wejść na plażę(50) z nadmorskiej żółtej plaży wyłonił się nagle ogromny traktor! Wjeżdząjąc w wąski przesmyk pomiędzy wydmami, to wielkie mechaniczne bydle ciągnęło na linie, ni mniej ni więcej, ale terenowe auto marki...
PORSCHE CAYENNE!!!  W środku młodzieniec, a obok dziewczyna. Bardzo śmieszne mieli miny. Pewno wybrali się na romantyczny "samochodowy spacer" nad brzeg morza. Cóż z tego że auto terenowe i do tego Porsche, ale nadmorski piasek rządzi się swoimi prawami! Przezabawnie wyglądała ta porannie - romantyczna para, ciągniona na sznurku z nad morza. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz