Wielka pompa, tysiące gości, Francja elegancja. Tylko jakoś głupio, w narracji Francois Hollande'a, wojna toczyła się przeciw mitycznym NAZISTOM. Biedni Niemcy byli jedynie kolejnymi ofiarami wstrętnych "Nazi", a tragiczne bombardowania ich wielkich miast tylko to potwierdzają.
W finale uroczystości francuski spadochroniarz dał sobie buzi z niemieckim paraszuterem, a wszystko na tle okrągłych gwiazdek zjednoczonej Europy i na wielkim telebimie. Nie znam się, ale moim zdaniem mocno przesadzili. Tak na dobrą sprawę, to z opowieści o okropieństwach ostatniej wojny, pozostały Światu, tylko POLSKIE OBOZY ŚMIERCI. Wniosek nasuwa się sam, za parę lat okaże się, że wojnę rozpętali Polacy z Nazistami, albo nazistowscy Polacy!
Jednak miło było patrzeć na samotność Putina, gremialne ignorowanie Cara przez prawie wszystkich przywódców obecnych na uroczystości, to miód na moje serce. Nie łudzę się, że to tylko gest, za którym nie idą konkretne działania. Jednak w dyplomacji zachowania są bardzo ważne, bo przekaz idzie w świat, a wizerunek "odrzuconego" przywódcy utrwala się w umysłach opinii publicznej.
Obraz Czarnej Owcy "idzie" w świat.
Pamiętajmy, że jeszcze rok temu, Putinek był w centrum dyplomatycznej uwagi i każda gala z jego udziałem oznaczała pierwsze w najgorszym wypadku drugie miejsce wśród poczesnych gości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz