wtorek, 20 maja 2014

Ćwiartka straconych szans cz. 1 - Grzech Pierworodny

Za chwilę minie ćwierć wieku Wolnej Polski. Co się udało, a co zaprzepaściliśmy. Mądrym można być post factum, jednak chciałbym zabrać w tej sprawie głos, bo mocno boli.

  Po 1989 roku Polska miała niebywałą szansę, stać się krajem silnym gospodarczo i politycznie. Nasi główni wrogowie, Rosja i Niemcy, byli wtedy mocno osłabieni. Soviety trawił rozgardiasz wewnętrzny i rozpad, a Niemcy przejmowały właśnie schedę po NRD. Oba mocarstwa nie miały wówczas głowy do wspólnych układów i knowań, ponad głową Polski. Sytuacja wypisz wymaluj jak po zakończeniu I Wojny Światowej. Dlaczego tego nie wykorzystano? Oto moja diagnoza.

  Grzech pierworodny, którego skutki, boleśnie odczuwamy do dziś, ZANIECHANIE LUSTRACJI. Powie ktoś, oszołom, przecież największe głowy opozycji krzyczały i krzyczą, że grzebanie w esbeckich papierach jest niszczeniem ludzi, które niczemu dobremu nie służy, a powoduje jedynie eskalację zwierzęcej nienawiści.

  Taki przekaz popłynął od Adama Michnika, który w dość krótkim czasie z wojującego opozycjonisty przedzieżgnął się w admiratora dwóch największych łotrów stanu wojennego, Jaruzelskiego i Kiszczaka. Przypomnę tylko, że ten osobisty przyjaciel obu "generałów" od 1989 r. jest głównym ideologiem III RP. Co ciekawe, zanim zbratał się więzami dozgonnej przyjaźni z niedawnymi wrogami, przez wiele tygodni buszował w archiwach bezpieki! Cóż tam znalazł, nikt nic nie wie. Pan Adam z gęby pary nie puścił. Jednak po opuszczeniu archiwów, stał się zwolennikiem bratniej przyjaźni z komunistami, ba zaczął ich przedstawiać, jako współtwórców demokratycznych przemian.

  Co sprawiło, że ten zaciekły osobisty wróg Jaruzelskiego, stał się nagle jego największym przyjacielem, cóż tak gwałtownie odmieniło Nadredaktora? Możemy snuć domysły i gdybać jeno. Zanim przedstawię swoją tezę, zacytuję słowa Jaruzelskiego, który zagrożony Trybunałem Stanu, od niechcenia bąknął, że "mogą spaść różne aureole", co miał na myśli, hm pozostajemy w sferze gdybań i domysłów. Moja interpretacja pozostaje jednoznaczna, uważajcie, uważajcie dawni opozycjoniści, a szczególnie, ci którzy dziś, jesteście autorytetami, ja dzięki swym prywatnym archiwom, trzymam was za jaja!

  Ten straszliwie uzależniający układ stał się kamieniem węgielnym III RP. Opozycjoniści uwikłani we współpracę z SB,jednak wciąż grający niezłomnych i nieskalanych, w swej jakże tragicznej pysze i głupocie, bali się przyznać do dawnych grzechów, a ich dawni oprawcy umiejętnie to wykorzystali, czerpiąc biznesowe profity.

  Sprawa bardzo istotna, powiedziałbym zasadnicza, nie potępiam uwikłanych we współpracę, bo SB i WSW,to przestępcze organizacje, które stosowały najbardziej wyrafinowane i wredne metody, łamanie charakterów i postaw, a poza tym, który z nas bez grzechu jest, niech pierwszy rzuci na nich kamień.

  Grzech największy uwikłanych, a zadufanych w sobie, to ich strach przed prawdą, a szczególnie bojaźń przed "utratą aureoli". Cóż by się stało gdyby np. Wałęsa, Boni lub Drawicz, ogłosili publicznie, że zgrzeszyli, ale za grzechy żałują i zrobią wszystko, aby swe dawne przewinienia naprawić. Nic by się nie stało, ba taki szaraczek jak ja, ale przypuszczam, że i wielu innych z wielkim zrozumieniem, ba nawet z podziwem spojrzało by na wyznających publicznie swe grzechy. Niestety nic takiego nie zaszło!!! Uwikłani szli dalej w zaparte i łgali, łgali, łgali, nic to że dowodów z każdym rokiem przybywało, a kłamcy przez to okrywali się coraz większą hańbą.

 W tym miejscu należy przypomnieć, że nasza Ustawa lustracyjna, jest jedną z najłagodniejszych jakie obowiązują w krajach dawnych demoludów. Zgodnie z jej literą, dawny TW musi jedynie złożyć oświadczenie o formie swej dawnej współpracy. Jeśli to uczyni, może z pełnym spokojem uczestniczyć w życiu politycznym i gospodarczym kraju. Sankcje ograniczeń spadają jedynie na kłamców lustracyjnych. Najlepszym przykładem, że Ustawa "nie boli" prawdomównych, jest Andrzej Olechowski. W czasach PRL. był on współpracownikiem SB, przyznał się do tego w swym oświadczeniu lustracyjnym i w sposób niezmącony uczestniczył w pracach kilku rządów Wolnej Polski. Dla przypomnienia, był nawet Ministrem Finansów w tak znienawidzonym i w konsekwencji obalonym przez "Salon" rządzie Jana Olszewskiego.

  Konkluzja moich dzisiejszych wywodów. Rok 1989 i nasze przemiany, były pionierską próbą w sowieckiej sferze wpływów. Wszystkie demoludy z niepokojem patrzyły, jak to się skończy. Szczególnie, że każdy z nas miał przed oczami krwawą łaźnię Placu Tiananmen! Innej drogi niż Okrągły Stół i być może Magdalenka, po prostu nie było. Za nami, poszli inni, ale odwagę Pioniera Przemian wzięła na siebie polska opozycja i za to jej chwała. Mur Berliński padł dzięki Polsce, jednak o tym już nikt nie pamięta!

  Coś jednak poszło nie tak i zamiast pójść prostą drogą prawdy i przemian, wdepnęliśmy w gnojowisko uzależnień, układów i rozkradania Polski. To efekt kłamstwa i braku odwagi do wyznania swych grzechów. Dawne skrywane wstydliwie uwikłania, spowodowały, że kiedy nadszedł czas stabilności i pewności, że Wolnej Polsce, Soviet już nie grozi, układ okrągłostołowo - magdalenkowy trwał i trwa w najlepsze!!! Pacta sunt servanda, brzmią mi w uszach słowa Bronisława Geremka, kiedy to po raz kolejny rząd Wolnej Polski szedł na kompromis z komunistami! Paktować z łotrem można do czasu, kiedy jest on silniejszy od nas, jednak kiedy karta się odwróci, należy go wtrącić do ciemnicy. Dlaczego ostatecznie nie rozprawiono się z komuną, ba oddano jej przedstawicielom co lepsze gospodarcze kąski, bo łotr był i jest wciąż silny swoją wiedzą o uwikłaniu naszych elit. Gdyby nasze Elity dokonały samooczyszczenia poprzez wyznanie dawnych grzechów, nasz kraj byłby dzisiaj w zupełnie inny miejscu! Grzech pychy zbiera swoje żniwo!!!

PS. Kliniczny wręcz przykład tragicznie szkodliwego dla Polski uwikłania, to Lech Wałęsa, jego pycha i strach przed prawdą.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz