czwartek, 22 maja 2014

Ćwiartka staconych szans cz. 3 - Służby i media

Kolejna sfery ściśle się przenikające. Służby, te tajne, wywiad i kontrwywiad wojskowy oraz media. Czas przełomu 1989 obfitował w wiele dziwacznych posunięć nowej Władzy. Na wice szefa MSW, czyli zastępcę Kiszczaka, Tadeusz Mazowiecki powołał Naczelnego Tygodnika Powszechnego, Krzysztofa Kozłowskiego. Ten nieszczęsny mięczak kompletnie nie nadawał się na to stanowisko. To za jego czasów umyślni Kiszczaka robili co chcieli i m.in. z dużym powodzeniem spalili wszystko co nie powinno zostać ujawnione. Dokumenty agentury usytuowanej w Solidarności, kompromanty z posiedzeń Biura Politycznego KC PZPR, niewygodne papiery jawnej zdrady narodowej Jaruzela i jego kompanów, to wszystko poszło z dymem za czasów Kozłowskiego. W niedługim czasie, ten nieszczęśnik stał się wielkim orędownikiem nie rozliczania komunistów. Tak było w służbach cywilnych. W  tym miejscu należy przyznać, że jednak ostatecznie, zweryfikowano funkcjonariuszy policji politycznej, jaką była SB. Oczywiście profesjonalizm weryfikacji pozostawia wiele do życzenia,jednak fakt pozostaje faktem.

Zupełnie inaczej potoczyła się historia, ważniejszej i groźniejszej dla Wolnej Polski, bo podporządkowanej nieformalnie sovieckiemu wywiadowi wojskowemu GRU, Wojskowej Służby Wewnętrznej. Tutaj nie było żadnej weryfikacji! Dżentelmeni z tej służby w sposób zadziwiający potrafili przekonać nowych przełożonych, że u nich żadna weryfikacja nie jest potrzebna! Twierdzili że ich profesjonalizm jest gwarantem bezpieczeństwa państwa i niezmąconej ciągłości pracy wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. Trochę to dziwne, że takie brednie potraktowano poważnie. Służba która z dnia na dzień zmienia barwy i przechodzi do obozu wczorajszego przeciwnika, powinna budzić wielką nieufność i winna podlegać bardzo szczegółowej weryfikacji. Czemu tak się nie stało? Proste, jasne i logiczne, ta służba miała w swych archiwach, oficjalnych i "sprywatyzowanych",tony dokumentów kompromituących dawnych opozycjonistów, a obecnie znamienitych przedstawicieli rządzącego krajem establishmentu. To strach przed ujawnieniem, skrywanej ciemnej przeszłości, odbierał rozum i rozsądek, a samolubne przerażenie brało górę nad dobrem Ojczyzny.

Skutki braku weryfikacji tajnych i podległych wrogowi Polski służb widzimy do dzisiaj. Niewiarygodnie szkodliwe geszefty gospodarcze, szemrane prywatyzacje, szalone kontrakty zbrojeniowe, to codzienność. Jeśli ktoś zapyta ilu dawnych funkcjonariuszy i współpracowników tej służby to dziś, wielcy i bogaci biznesmeni, odpowiem prosto, nie wiem. Natomiast pewne jest, że są to dziesiątki, a może nawet setki wypasionych i pewnych siebie obwiesiów.

Najbardziej spektakularny przykład skutecznego działania służb w biznesowej rzeczywistości RP, to media elektroniczne. Nie bez kozery, pierwszą koncesję na telewizję prywatną otrzymał człowiek z znikąd. Pan Solorz Żak, miał(ma?) kilka paszportów, i kilka zamiennych nazwisk. Chłopak z domu dziecka, który jak sam wspomina, pierwsze większe pieniądze zarobił na handlu kasetami wideo, które w walizeczkach skrzętnie przywoził z Berlina i sprzedawał na bazarach. Nie minęło lat dziesięć i z tej zaradnej sieroty wyrósł potężny biznesmen, którego stać było na wyłożenie setek milionów dolarów i stworzenie Polsatu.Hm, ja w takie cuda nie wierzę. Szczególnie, że Pan Prezes Polsatu był przez lata zarejestrowanym Tajnym Współpracownikiem służb wojskowych.
Drugie cudowne objawienie, Panowie Wejchert i Walter. Od 1984 r. handlujący i produkujący kasety z filmami. Pierwszy zarejestrowany jako współpracownik WSW, a drugi, to nominat Urbana na propagandystę dokonań ekipy Jaruzelskiego. Nic z tego co prawda nie wyszło, bo Pan Walter wolał swój kasetowy biznes w ITI. Ci obrotni panowie stają się w latach 90. właścicielami koncesji nr 2 na prowadzenie ogólnokrajowej telewizji. Tak powstał drugi prywatny koncern medialny i telewizja o nazwie TVN.

Oczywiście rozsądni ludzie w Polsce odżegnują się od tak rysowanej spiskowej teorii naszych mediów, jednak ja zaliczam się do oszołomów.

Moc telewizyjnego przekazu jest we współczesnym świecie magicznie wielka, a możliwość kształtowania opinii publicznej tą drogą daje wielką władzę nad umysłami potencjalnych wyborców. Jak stronniczy jest to przekaz wystarczy w dowolnym dniu włączyć program informacyjny Polsatu, TVN. lub TVP. Czas szczególnego nasycenia propagandą, przeżywamy obecnie, na kilka dni przed wyborami. Kto nie wierzy, niech zerknie, oby nie za długo, bo mdłości murowane.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz