poniedziałek, 15 września 2014

Odstawiam na półkę tom trzeci

Zamykam kolejny tom, tradycyjnie zawierający 177 wpisów. Odkładam na półkę Zapiski ignoranta i otwieram Impresje Ignoranta. Czwarty tom będzie otwartą księgą, której nie zamierzam kończyć, ile zapisków tam naklikam, przyszłość pokaże. Czytelnikom dziękuję za dotychczasową wytrwałość! Dla przypomnienia linki do trzech zakończonych już "tomów".

Pierwszy tom, "Z dziennika ignoranta" prowadzony od 14 października 2013 do 14 lutego 2014

http://felikslangenfeld.blogspot.com/

Drugi tom, "Okiem ignoranta" wpisy od 15 lutego do 12 maja 2014

http://felikslangenfeld1.blogspot.com/

Trzeci bieżący "Zapiski ignoranta", od 11 maja do 15 września 2014

http://felikslangenfeld2.blogspot.com/

Nowy, rozdział, czyli "Impresje Ignoranta" , będą pod linkiem, start, wtorek 16 września 2014

http://felikslangenfeld3.blogspot.com/

niedziela, 14 września 2014

Internetowy przegląd tygodnia

Francuski magiel, wspomnienia kochanki współczesnego Rene Artois, czyli François Hollande'a. Allo, allo!


Brawo dla sopockiej Piaskownicy!


Ruski na złomie ćwiczą nuklearny atak na USA, TU 95 to ostatnie w świecie,  turbośmigłowe bombowce strategiczne (konstrukcja z lat 50.!!!) żałosne.

 
 No, no, chapeau bas, jednak Holendrzy, to nie Francuzi!

http://wpolityce.pl/polityka/212849-putinowi-miedzy-oczy-holenderski-tlumacz-nie-chce-odznaczenia-putinem-pogardzam

Pół tysiąca lat od Bitwy pod Orszą, największe zwycięstwo Rzeczypospolitej nad Moskwianami(wiktoria, swą spektakularnością,  porównywalna do grunwaldzkiej, zarazem pierwsze powstrzymanie moskiewskich Azjatów w pochodzie na Zachód).


Soviecki brak szacunku dla własnych żołnierzy,  ofiar wojny, jakże typowy przykład azjatyckiej dziczy.


No i co, zagadka prawie rozwiązana, na dziewięćdziesiąt procent, Kubą Rozpruwaczem był fryzjerczyk,  Żyd z Polski!

http://facet.wp.pl/kat,1034179,title,Najslynniejszy-morderca-swiata-byl-polskim-fryzjerem,wid,16867836,wiadomosc.html?ticaid=11369f

Piłka nożna i polska młodzieżówka, co to znaczy dramat Panie Boniek, po prostu system selekcji i szkolenia jest do dupy. Za granicą nasi pojedyńczy grają jak z nut, czyli diamenty są, ale w kraju nie ma kto ich szlifować!!!


Efekty Putina, Ukraina odnalazła swoją tożsamość, jeszcze rok nie do pomyślenia!


To dopiero sensacja, Brzeziński przestał bredzić o finlandyzacji Ukrainy i wzywa do militaryzacji, no, no nawet takie niedojdy polityczne (politologiczne) otwierają oczy na Moskwę!


 Wałęsa bredzi jak zwykle i nie jest wart  uwagi, ale ta wspaniała fotka w luj mycce i z teczką na brzuchu, piękne!


Popłuczyny po Tusku.





Rzecz o Sergiuszu Pisaseckim i Jego Zapiskach oficera..., z okazji 50 jego rocznicy śmierci.

http://www.pch24.pl/spadkobiercy-oficera-armii-czerwonej,25315,i.html

Rzecz o tankowaniu Depardiewicza, już teraz wiem czemu tak koch Ruskich!



 

sobota, 13 września 2014

Jak zatrzymać Islam i azjatycką bolszewię?

Lekarstwo wydaje się proste, ale wymaga wielkiej siły i determinacji. Ważka decyzja, która uchroni świat przed jedną i drugą zarazą. Jak najszybsze przeorientowanie energetyki opartej na ropie naftowej i gazie na inne źródła energii. Łatwo mówić, ale czy jest to realne? W świetle dużych sukcesów z wodorem i zapewne innymi nie ujawnionymi światu źródłami, można zakładać, że tak!!! Taki scenariusz spowoduje kompletne rozłożenie na łopatki buńczucznych Arabów. Rosja ma co prawda, na swoich bezkresnych przestrzeniach, prawie całą tablicę Mendelejewa, ale jako że to kraj wyjątkowo prymitywny i zupełnie nie innowacyjny, nie zdoła się szybko przeorientować i padnie. Lekko pisać, trudno wykonać, przecież nasz glob, ropą stoi! Dlatego w wolnym świecie jest bardzo wielu przeciwników reorientacji. Jednak rozpoczęcie takiego procesu od zaraz i rozłożenie go na dwie, trzy dekady, sprawi, że pierwsze rezultaty będą widoczne już pod koniec pierwszej dziesięciolatki. Propozycja do przemyślenia! PS. Zawsze rodzi się wątpliwość, czy warto, bo przecież Świat rajem nie jest i w miejsce skutecznie rozwiązanych problemów pojawią się inne, może nawet większe.

http://www.pch24.pl/skad-panstwo-islamskie-ma-miliardy-dolarow--,25432,i.html

piątek, 12 września 2014

Jeszcze o Putinku

Putin doprowadził do sytuacji jaka nie miała miejsca od końca II Wojny. Mentalna akceptacja Sowietów która zrodziła się w czasach Stalina, pokutowała w świecie zachodnim, aż do wojny o Krym. Wszyscy którzy krzywo patrzeli na ten azjatycki twór, byli oskarżani o zwierzęcą antyrosyjskość! Umiłowanie Rosji, mimo obaw i autentycznego stachu przed bombą atomową, było znakiem rozpoznawczym Zachodu. Za sprawą Putina następuje niespotykane wcześniej przewartościowanie postaw. Odmowa przyjęcia nagród przyznawanych przez Moskwę (Holender). Ostentacyjne wychodzenie z kina podczas festiwalu w Wenecji w trakcie projekcji ruskiego filmu, finansowanego przez soviecki rząd. Małe gesty, ale idące w świat. To co jeszcze rok temu było uważane za oszołomstwo powoli staje się ogólnie akceptowaną normą. Jeśli świadomość społeczeństw pójdzie w tym kierunku, to strachliwe i zachowawcze rządy UE i USA, będą musiały zareagować mocniej, na bezczelne poczynania Watażki. Oby tak się stało!!!

 
 

czwartek, 11 września 2014

Full Moon czy może Fool Moon?

Przedwczoraj(9 września)była pełnia pełń, już drugi miesiąc z rzędu Księżyc jest najbliżej Ziemi. Niestety efekt wielkości żaden, tarcza jest tak samo mała jak zwykle. Hm, może ktoś widział ostatnimi czasy, Miesiąc w dużej krasie, taki jak na filmach?
Z ostatniej chwili, podobno największa tarcza zdarzy nam się jutro (12 września), już rozgrzewam aparat, najogromniejszy jest zaraz po wschodzie, który przewidziano na godz.20.05, albo jeszcze później!

PS. Autopromocja! O pełni pisałem już 18 października ubiegłego roku, jakby ktoś chciał poczytać, zapraszam.


Nad Żabianką,7 września 2014, godz. 20.27 (fota Kuzyna Pawła)

Księżyc, Gdańsk, 8 września 2014 r. g. 21.40 Gdańsk





Wielka Pełnia, 9 września 2014, g. 22.15, Gdańsk


środa, 10 września 2014

Soviet kopie cherlawą nóżką, a Zachód strachliwie się cofa!

Gwarancje Zachodu, to werbalna papka i żadnych realnych gwarancji! Gdyby Polska znalazła się w sytuacji Ukrainy zostawili by nas na pastwę Cara. Tak to oceniam po ostatnim kompromitującym szczycie NATO, kiedy to broniąca się przed agresją Ukraina dostała finansowe wsparcie w wysokości.... 15 mln euro!!! Żart, czy celowe działanie, dla przypomnienia, jeden samolot F - 16 kosztowała Polskę ponad 73 mln USD, czyli Ukraina dostała ochłap i do tego wszyscy odżegnują się od dostaw broni dla nich. Natomiast "prostytutka Europy" Francja za chwilę dostarczy Sovietom nowoczesne okręty klasy Mistral(chwilowo droczą się i opóźniają termin dostawy, ale to tylko gra pozorów, ruskie matrosy już ćwiczą procedury uruchamiania okrętu, we francuskie stoczni!). Taką mamy rzeczywistość, ale mimo tego jestem optymistą. Ruski Soviet, udławi się militarną ekspansją i już za chwilę odleci w nicość. Kraj Putina nie wytrzyma finansowego prężenia muskułów i zapadnie się jak supernowa! Wielka forsa która idzie na zbrojenia i światową ekspansję zdusi to prymitywne gospodarczo i mentalnie państwo. Krążownik na Morzu Śródziemnym, baza morska w Syrii, militarne zaangażowanie w Arktyce, sny o potędze Cara Putina marnie się skończą, potencjał gospodarczy Sovieta nie wytrzyma i dziki mongoł sczeźnie!





wtorek, 9 września 2014

Nareszcie przełom w motoryzacji

Samochody elektryczne są forowane na siłę, ich niewydolność dystansowa przyprawia o ból głowy. Maksymalnie 150 km i ładowanko, wyjątek, stanowi amerykańska Tesla, to piękne autko i jest w stanie przejechać dystans prawie 500 kilometrów(co prawda, w klinicznych warunkach, czyli bez, normalnego korzystania z urządzeń pokładowych, np. klimy w gorące dni!!!). Problem ma też z ładowaniem, do prostego gniazdka jej nie podłączysz(a jeśli już to z marnym-powolnym skutkiem), do szybkiego ładowania, potrzebne są specjalistyczne stacje, których w Europie jak na lekarstwo, jedynie bogata Norwegia ma ich pod dostatkiem. Tam Tesle ujeżdżają stadami. Jak już kiedyś pisałem, auta elektryczne, to przyszłość, ale z zupełnie innowacyjnym źródłem zasilania. Muskowa Tesla i jej akumulatory, to ślepy zaułek! Dlatego z dużą uwagą nadstawiam ucha na wieści od Japońców. Wydaje się, że paliwo wodorowe(baterie wodorowe), to jest właśnie to, na co czekamy od prawie stu lat!!! Oby im wyszło!!!

poniedziałek, 8 września 2014

Polityka zagraniczna Polski AD 2014

Wróg u bram, małe kraje postsowieckie twardo walczą o swoje. Mimo rozbójnictwa i jawnych sovieckich prowokacji trzymają się dzielnie, a co u nas? Jesteśmy przecież największym byłym wasalem Moskwy. W sferze werbalnej pięknie, buńczuczne pobrzękiwania szabelką, nawet Michniki nazywa rzeczy po imieniu. Świetnie, to jest niepowtarzalna okazja aby wreszcie wzmocnić naszą wschodnią flankę. Czyli namówić Amerykanów, aby zagościli u nas na stałe, ze swoimi wojskiem i instalacjami wojennymi! Przecież polityka, to umiejętne i finezyjne wykorzystywanie nadarzających się okazji i niespodziewanych szans, myśmy niestety swoich nie wykorzystali!
Nieszczęsny Kraciasty Ćwierkacz zawalił wszystko! Najpierw spaprał rokowania w Kijowie i to tak, że Ukraina już go nie chce i zaczęła układać się z prawdziwymi graczami. Potem były idiotyzmy werbalne nt. Ameryki oraz kontekst kilku wcześniejszych lat, kiedy to nikt w MSZ nie był zainteresowany w lobbowani w USA na temat tarczy. Jeśli dodamy do tego wybitnie antyamerykańskiego doradcę naszego EL Presidente, niejakiego profesora Kuźniara, to kielich goryczy jest pełny i po wczorajszym szczycie NATO zaczął się wylewać. Jawnie szkodliwy dla byłych demoludów układ Rosji z NATO, trzeba było wypowiedzieć i twardo postawić na amerykańską obecność na granicach Unii. Tak, tylko to wymaga zdolności dyplomatycznych przywódców oraz niebywałej determinacji. Tymczasem nasi władcy, zamiast budować wspólny front na rzecz trwałej militaryzacji kresów UE zajęli się własnymi karierami i wojenkami z odwiecznym wrogiem wewnętrznym czyli PiSem. Szanowne Dyplomatołki, kolejna szansa została pogrzebana, Polska PO raz kolejny nie potrafiła wykorzystać swoich pięciu minut na trwałe wzmocnienie własnego bezpieczeństwa!!!








Nowy Premier z łapanki!

PDT chce jak najszybciej odejść, trzy miesiące na naukę angielskiego, to szalenie mało, więc każdy dzień się liczy. Jednak problem z następcą jest duży. Z trzech kandydatów na schedę po PDT, dwóch odmówiło. Bielecki zdecydowanie, a Bieńkowska wyłgała się swoją niepolitycznością. Na placu pozostała niestabilna emocjonalnie, ale wierna Wodzowi, Ewa Kopacz. Te dwie odmowy są bardzo znamienne, Bielecki i Bieńkowska nie chcą brać odpowiedzialności za dowodzenie Titanikiem, bo mają świadomość finansowej i gospodarczej góry lodowej na jaką wprowadził Polskę Premier Tusk. Dlatego nie chcą firmować nieuchronnej katastrofy. Co innego Marszałek Kopacz, ona jest jak wierny żołnierz, wykonuje rozkazy kapitana, kompletnie bez refleksji, bo przecież rozkaz jest rozkazem!

http://www.pch24.pl/gorzej-byc-nie-moglo,25318,i.html


sobota, 6 września 2014

Siatkówka - Mistrzostwa Świata 2014

W Gdańskiej Ergo Arenie(i innych Arenach), nasi gromią przeciwników, media w amoku i zachwycie. Ileż to już razy prasa szalała? Zwycięstwo w rozgrywkach grupowych, to dopiero preludium. Podbijanie bębenka i rozbudzanie nadziei przerabiamy prawie co roku. Kiedy dochodzi do walki z prawdziwie mocnym przeciwnikiem, nasi herosi dostają sromotny łomot! I wtedy medialny zachwyt zmienia się w lament i totalną krytykę. Fałszywe rozbudzanie nadziei to specjalność polskich "przekaźników". Koń jaki jest każdy widzi, nasi siatkarze są na średnim światowym poziomie i żadnych szans na mistrzostwo nie mają. Natomiast rozbudzanie nierealnych oczekiwań, sprawia że ból porażki staje się bardzo wielki. Panowie dziennikarze sportowi, póki co, stonujcie swoje zachwyty, a pochwałę zwycięstwa, zostawcie na finały.

PS. Jak można skutecznie zamącić w umysłach kibiców, niech świadczy poniższy sondaż WP, z ponad 53 tys. głosujących, aż 63 proc. uważa, że puchar zdobędą nasi!!!

piątek, 5 września 2014

Pacynka z TVN

Pałasiński, to wyjątkowa menda. Swoją drogą pamiętam jak parę lat temu, brać dziennikarska zaśmiewała się z jego idiotycznego warsztatu. Jeśli ktoś tego typa jeszcze nie widział, to niech spróbuje, jego naprawdę nie da się oglądać bez zażenowania . Żałosny fircyk,  braki warsztatowe nadrabia bezkompromisowością ideologiczną. Moim zdaniem Pałasiński jest gorszy, nawet od Wołka, czyli  kompletne dziennikarskie dno.

czwartek, 4 września 2014

NARESZCIE!!!

Długo trzeba było czekać, najgorszy premier Wolnej Rzeczypospolitej odchodzi w glorii chwały. Kamraci z Unii wybrali go na Prezydenta Wspólnoty, wspaniale, pięknie, sto lat! Tak to się u nas w kraju kręci, zachwyty i radość wszelka, niech żyje Król Donald Pierwszy. Dla naszej umęczonej Ojczyzny, ulga to wielka, odchodzi i oby już nie wrócił. Szkody i rany zadane gospodarce i finansom, a także chore układy, interesiki i interesy szemrane zostaną. Jednak główny spec "ciętej riposty" odchodzi. "Cięta riposta" i przyjazne media, to była zasłona dymna PDT, do tego zdolny wyrobnik u jego boku, czyli Igor Ostachowicz.
Na tym mógłbym poprzestać, ale, ale, w głowie mi świta, przecież Tusk wypływa na szerokie wody polityki światowej, więc trafi pod ostrzał międzynarodowych mediów, tam już nie będzie miłej Monisi, śliniącego się Liska oraz tarczy ochronnej w postaci Tusk Vision Network! Gość ma tego świadomość i wyraźnie się boi. Nie bez kozery, za chwilę odda premierowanie swojemu następcy(na trzy miesiące przed objęciem funkcji!!!), zaszyje się w głuszy i na poważnie weźmie za bary z angielskim. Tak, tak, angielska gładkość wymowy musi być w ciągu tych trzech miesięcy priorytetem!
Optymizmem powiało pod koniec sierpnia, więc może wreszcie sprawy Polski zaczną iść w dobrym kierunku, oby, oby, oby, przed następnymi Tuskami, chroń nas Panie Boże!!!

PS. W sprawie wojny za naszą granicą rozmawiają wielcy tego świata, nas tam nie ma, cieszcie się Polaczki, że wasz Tusk dostał stołek, a w sprawach ważnych morda w kubeł!

środa, 3 września 2014

Lovatnet - jezioro przeklęte

Podróże po Norwegii, piękne widoki, aktywna turystyka, znane i uznane szlaki. Wielu odwiedziło i ukochało krainę fiordów. Jednak surowy klimat i niepewna pogoda, skutecznie odstrasza innych. Kwestii nie ulega jedno, są tutaj miejsca tak bajeczne, że chociaż raz warto odwiedzić ten kraj! Do takich bajkowości należą okolice jeziora Lovatnet. Turkusowa tafla jeziora hipnotyzuje swoją barwą, a potężne zwisające nad wodą skały, zniewalają surową potęgą. Jednym z najwyższych szczytów nadjeziornej okolicy jest góra Ramnefjell, z której zboczy wpadają do jeziora białe i wąziutkie nitki górskich wodospadów. Okolica piękna, zabójczo cicha oraz nad wyraz spokojna. Mimo że kilkanaście kilometrów dalej można wejść do wąwozu prowadzącego do Kjenndalsbree, czyli jednego z bardziej malowniczych odnóg największego w Europie lodowca Jostedalsbreen,turystów tutaj zdecydowanie mniej niż gdzie indziej. Cichość okolicy uspokaja i zastanawia zarazem, czyżby jakaś niewidzialna moc kazała utrzymać godność i powagę tego miejsca? Nie ma tutaj tłumu turystów, a na wąskich górskich drogach, auta nie tłoczą się w długich ciągach. Co jest powodem, że w sercu tej najbardziej turystycznie uczęszczanej krainy, ostała się tak nieprawdopodobnie cicha enklawa? Kto wie, a kto nie wie, cicho sza, głośno się o tym nie mówi. Według mnie przyczyną są krążące po okolicy duchy przodków, których ciała na zawsze spoczęły na dnie jeziora. Pierwsza odsłona tragedii miała miejsce w niedzielne popołudnie 15 stycznia 1905 roku. Tego dnia, z podbrzusza góry Ramnefjell oderwał się potężny skalny potwór, wysoki na ponad 100 metrów i ważący ok. 125 tys. ton granitowy blok wpadł z wielkim impetem do wody z wysokości ponad 500 metrów. Fala jaką wytworzył impakt, miała wysokość 40 metrów i zmyła z powierzchni ziemi dwie najbliższe wioski Nesdal i Bodal. W ciągu kilku sekund w kipieli, zginęło 61 mieszkańców tych osad. Większości ciał ofiar nie odnaleziono. Spoczywają do dziś w jeziornej mogile (wydobyto i pochowano jedynie 9 ciał). O sile tego norweskiego tsunami niech świadczy fakt, że stateczek wycieczkowy Lodalen, pływający po jeziorze, został wyrzucony w głąb lądu na odległość ponad 350 m.
Po kataklizmie wioski odbudowano, a mieszkańcy zajęli się codziennością. Oficjalne przekazy nie mówią, jak długo pamięć tragedii trwała w umysłach i sercach uratowanych oraz ich potomków. Życie toczyło się dalej, a z trzewi morderczej góry Ramnefjellet (1493 mnpm),co jakiś czas do wiosek dochodziły tylko groźne pomruki pękających skał. Sporadycznie do wody wpadały większe i mniejsze głazy. Nikogo to jednak nie wzruszało, przecież nic dwa razy się nie zdarza! Mijały lata, w odbudowanych wioskach przyszło na świat już drugie pokolenie ofiar tragedii. Czy wspomnienie o kataklizmie poszło zupełnie w niepamięć, tego nikt nie wie? Niestety okrucieństwo przyrody, a może kara boska sprawiły, że po 31 lat, mordercza góra uderzyła ponownie, ale z jeszcze większą siłą!!! Znowu była niedziela, 13 września. Głaz który wtedy uderzył w taflę spadł z wysokości prawie 800 m, potęgą ponad miliona metrów sześciennych. Fala jaką spowodował miała 70 metrów wysokości!!! Nesdal i Bodal po raz kolejny zapadły się w otchłań, a toń jeziora stała się grobem dla kolejnych 74 mieszkańców. Dwie tragedie, 1905 i 1936 pochłonęły w sumie 135 istnień ludzkich(!!!) jak można to zinterpretować? Fatum, przeznaczenie czy nieprzewidywalność przyrody, a może jednak Palec Boży?! Ja skłaniałbym się ku temu ostatniemu! Wszak nic nie zdarza się przypadkowo i jak napisano w Piśmie Świętym, nawet najmniejszy włos na twojej głowie, człowiecze jest policzony i nie spadnie bez boskiej woli. Tak, tak, święcie w to wierzę! Jakie grzechy skrywali w swoich sercach i duszach mieszkańcy wiosek, za co zostali ukarani?! Po tylu latach nikt już do tego nie dojdzie! Jednak szczątki ofiar na wieczność uwięzione w głębinach, skutecznie odstraszają turystów, a tułające się po okolicach dusze potępionych topielców co jakiś czas ukazują się nieświadomym tragedii podróżnikom. Podobno od czasów ostatniej tragedii zanotowano tutaj wiele tajemniczych i niczym nie uzasadnionych utonięć, a ciał niektórych pływaków nigdy nie odnaleziono.


PS. Poniżej link do historii z podróży w te same miejsca, blogera z Polski.






Opis tragiedii





Przepiękny turkus Lovatnet



Ramnefjellet - zabójcza góra. Widoczne na zdjęciu zacienione wgłebienie w zboczu, to wyrwa z 1905 r.









   

wtorek, 2 września 2014

Geirangerfjord od przodu i tyłu - fotoreportaż

Geirangerfjord, to najbardziej znany widoczek z Norwegii, po prostu landszafcik na żywo. Przy ładnej pogodzie jest pięknie i naprawdę malowniczo, a tak przy fotkowaniu było. Nie będę się wymądrzał opisami, poniżej link, do skondensowanej notki o fiordzie.



Dalej moje foty, w różnych ujęciach, najpierw z przełomu od północnego zachodu, a potem w opozycji czyli południowego wschodu. Ciekawostka, w te wydawało by się wąskie jak dla potężnego statku fiordy, wpływa sama Królowa, QM II. Wycieczkowiec dopływa podobno aż do samego Geiranger, jak dla mnie wręcz nieprawdopodobne!




W Geiranger lądują też awionetki!

 
 
Kozica z Geiranger! (fot. A. Uhlenberg)

Geirangerfiord z pozycji motorówki - foto Artur Uhlenberg
 







Widok na Geirangerfjord z najwyżej położonego parkingu Europy, ze szczytu Dalsinbba (1495 m)






poniedziałek, 1 września 2014

1 Września

Tyle już rocznic Wybuchu przeżyliśmy, że aż szkoda gadać. Wydawało by się, temat rozłożony na czynniki pierwsze i dogłębnie rozeznany. Nie do końca jednak, dotychczas mieliśmy dwa główne przekazy. Komuszy, tłukący w czambuł i wolnościowy, gloryfikujący wszystkich naszych przegranych. Dopiero niedawno bo w zeszłym i tym roku ukazały się bardzo ciekawe książki dające obraz zupełnie inny i jak dla mnie wyjątkowo ciekawy. Oto one, w kolejności ukazywania się na rynku.

1. Paweł Zyzak, Obłęd 44
2. Rafał Ziemkiewicz, Jakie piękne samobójstwo
3. Paweł Wieczorkiewicz, Historia Polityczna Polski 1935 - 1945

Spośród trzech, najsłabsze wydaje się Samobójstwo, Ziemkiewicza. Jednak polecam, polecam, polecam wszystkie trzy.Jest w nich bardzo wiele racji, które są zwalczane z góry, bez jakichkolwiek sensownych argumentów.

niedziela, 31 sierpnia 2014

To Kobiety Solidarności stworzyły Wałęsę

Strajki w Sierpniu 1980 r. to wielka operacja SB mająca na celu obalenie Gierka. Trzy najważniejsze Strajki w Polsce, a na ich czele, TW czyli Tajni Współpracownicy SB, Gdańsk, Szczecin, Jastrzębie - Wałęsa, Jurczyk, Sienkiewicz!!! 
Historia od tysiącleci udowadnia, że nawet najlepiej zaplanowana prowokacja, zwykle zbacza z wyznaczonych torów i pisze nowe scenariusze. 
Tak było też w Sierpniu 1980 r. w Gdańsku. Wałęsa jako przywódca stoczniowego Stajku już po trzech dniach chciał go zakończyć, po uzyskaniu finansowych gwarancji podwyżek dla stoczniowców. W dupie miał SOLIDARNOŚĆ ze strajkującym Gdańskiem! Czy był to poryw zdrowego rozsądku, czy nakaz przełożonych z SB, nie dowiemy się nigdy, papiery zostały spalone! Gdyby nie Anna Walentynowicz i jej odważne koleżanki, SOLIDARNOŚĆ nigdy by nie powstała!!! Te kobiety powstrzymały zakręconego i omotanego strachem Wałęse i zawróciły powracających do domu stoczniowców. Stajk przetrwał i rozlał się na całą Polskę. Potem były rozmowy, wielki długopis z Papieżem oraz Porozumienia Sierpniowe!!! Gdyby nie odważne i zdeterminowane kobiety, czyli ANNA WALENTYNOWICZ, ALINA PIEŃKOWSKA i ALINA OSOWSKA, nie byłoby mitu Wałęsy i lotniska jego imienia!!! Historia potoczyłaby się zapewne zupełnie innym torem. Pamiętajmy o tych kobietach, bo to one są prawdziwymi Matkami naszej Wolności!!!

sobota, 30 sierpnia 2014

Moja mantra, ZYTA GILOWSKA NA PRZEZYDENT!!!

W związku z czwartkowymi nocnymi konszachtami w Belwederze, "w sprawach ważnych dla Polski", ponawiam swój apel! ZYTA GILOWSKA NA PREZYDENTA! Najwyższa pora przewietrzyć Belweder!!!

piątek, 29 sierpnia 2014

Ostani weekend wakacji

Tego roku lato nie było kapryśne i złośliwe. Mówię oczywiście o Trójmieście, ciąg słońca i błękitnego nieba zaczął się już w czerwcu i przetrwał prawie do dziś! W innych rejonach kraju, tak słodko nie było, ale co tam, odbijecie sobie w przyszłym roku. Wrzesień to zawsze lekko melancholijny miesiąc, bo powroty do szkół i pierwsze spadające liście, a na dodatek coraz szybsze zachody słońca. Dziwna sprawa, lato odchodzi od nas dopiero za trzy tygodnie, ale cezura 1 września tkwi nie tylko w dzieciach, ale i u dorosłych, nawet u takich którzy swoje latorośle już dawno wypuścili w samodzielność. Mimo tej całej mojej zadumy, pięknego wrześniowego lata wszystkim życzę!!! 

czwartek, 28 sierpnia 2014

Właśnie leci kabarecik

Właśnie zakończyły się w Belwederze istotne dla kraju rozmowy, w sprawie "ważnych decyzji dla Polski". Czyli dla Tuska wielka szansa na awans do Unii. Dzisiaj w mediach podano, że gorszych notowań niż obecne, nasz szanowny PDT jeszcze nie miał! Jak to skomentować, tragifarsa rozgrywa się na naszych oczach, kochani obywatele. Spekulacji to nie koniec, okazuje się, że nasz Dyplomatołek, również ma wielkie szanse załapać się do UE. No cóż kocham Unię, że być może z pewnością, uwolni nasz kraj od niekompetencji!


27 sierpnia, środa - Alesund - fotoreportaż

Miasteczko z najpiękniejszą w Skandynawii secesyjną starówką. Tak mówią w przewodnikach i zapewne tak jest. Nie znam się na architekturze, ale lubię to co ładne. Dlatego potwierdzam, urokliwe. Nie bez kozery, do Alesund systematycznie zawijają statki wycieczkowe. Murowana zabudowa centrum daje słodycz dla oka, po zgrzebnych drewnianych domkach przedmieść. Nie należę do miłośników skandynawskiego "drewniactwa" dlatego alesundzka starówka miło na mnie działa. Co prawda nie powala na kolana, widziałem już ładniejsze, ale jak na warunki świata Wikingów nie jest źle. Do tego ta frajda, że można wszystko obejrzeć z góry ze wzniesienia o nazwie Fjellstua(Górski salon). Architektura starówki ma też swój znak szczególny," budynkowe szlaczki", wiele z domów opasuje barwny kwiatowy pas, w kolorach przypominający wzory kaszubskie. Niczym jakaś nie zbadana do tej pory więź estetyczna która łączy rybaków poławiaczy śledzi z Polski i Norwegii. Miasto samo w sobie nie jest stare, dlatego umownie używam nazwy Starówka. 23 stycznia 1904 roku prawie doszczętnie strawił je pożar. Odbudowane w błyskawicznym tempie dzięki szczodrości niemieckiego cesarza Wilhelma II, który darzył  miasto ogromnym sentymentem. Za sprawą cesarskich pieniędzy, alesundzki Feniks odrodził się z popiołów już w roku 1907.

Fota relacja, najpierw drewniane przedmieścia:

Wielorodzinna drewnowatość

Norweska biedronka, czynna do 23!

Ładne drewniaki z mansardami

Mansardowce z bliska, już trochę gorzej

Kolor i styl nie powala

Jednak zdarza się też trochę uroku

Drewniaki z przedmieścia

Zaskoczenie, wielka płyta!

Kameralne i przytulne garsoniery




Dochodzimy do centrum!
 
 
 
Kamienny kościół z 1909 r

Deski ustępują kamieniom

Pierwsze "kaszubskie" szlaczki

Zatoczka w centrum

Szukam śledzi

Kaszubskie szlaczki

Trochę inne, ale prawie kaszubskie

Za tym domem postawili hotel Scandic

Szlaczków ciąg dalszy

Całkiem miły narożnik

Łajby dwie, stara i nowa(najmniejszej nie liczę)

Widok z falochronu, powyżej punkt widokowy na Fjellstua

Schody do nieba

Najlepsza rybna knajpa w mieście, podobno również w całej Norwegii!

Czyżby ruski desant?!

W oddali komin wycieczkowca

Pomnik norweskiego Kaszuby

Marina, jedna z kilku

Jeden duży, drugi mały

Domek na cyplu

Ładne...

...szlaczki

Ku czci lotników minerów

Proszę Państwa to nie Sopot!

Miło

To nie latarnia, ale najdroższy hotel w mieście, doba 'a 6000 koron

Urokliwie

Dowód że byłem

Jarmark

Stare foty

Szlaczki, szlaczki

W drodze na Fjellstuę oddalamy się od centrum

Idziemy coraz wyżej, ale Fjellstua daleko i wysoko!

Schodami w górę

Im wyżej tym ładniej

Domek na cyplu z innej perspektywy

Duży i mały z wysokości

Coraz ciężej i coraz wyżej, a słońce przygrzewa!

Na wierzchołek jeszcze daleko!

Fjellstua, punkt widokowy


Landszafcik, po lewej na horyzoncie Sukkertroppen(314 m)

Aureole

Alesund zza krzaka, na horyzoncie po lewej Sukkertroppen.

Miasta strona północna na horyzoncie Wyspa Godoya (z charakterysycznym jeziorem)

Miasta strona południowa

No i środek skierowany na zachód. Atlantyk w oddali

Duży odpływa

Nikt w basenie się nie kąpie

Duży zawija w lewo, Sukkertroppen na środkowym horyzoncie

Wyspa Godoya (z górskim jeziorem)

Wyspa Giske

Wyspa Valderoya i zaraz za nią Viagra..., przepraszam Vigra!

W oddali wyspa Vigra, na niej jest lotnisko

Jakby ktoś nie wierzył że wdrapałem się na szczyt Fjellstua!

Duży zza krzaka

Zakręcamy, zakręcamy, zakręcamy i papa!


Na zakończenie fotki uczestników wycieczki


Wycieczka na trasie
Tomasz - Kierownik Wycieczki
Antoni
 
Artur




Autor czyli ja
Bruno -  seter irlandzki

 
 
 Bonus - Alesund widziany z Sukkertroppen - Cukrowej Góry, tym razem"na odwyrtkę", czyli od południowego zachodu.
 
Fjellstua, punkt widokowy


Wrota Atlantyku

Alesund od południowego zachodu

Szczytuję na 314 m

Alesund z wierzchołak Sukkertroppen

Największa z alesundzkich wysp - Godoya. Wyspa z jeziorem (od strony północnej), na zdjęciu niewidoczne.

Na tym kończę i dziękuję za zainteresowanie.